Nienawidzę swojego organizmu! Dwa tygodnie temu cały weekend przecierpiałam z zapaleniem pęcherza moczowego, tydzień później miałam paskudną grypę, a teraz? Od czwartku mam grypę jelitową/żołądkową (czy jak to się tam nazywa). Jest mi strasznie niedobrze! Nie mogę jeść, pić, stać, siedzieć, leżeć. Boli mnie kręgosłup, tyłek, żołądek, bark, głowa, kolana i nogi. Jestem tak niesamowicie zła, że nawet sobie nie wyobrażacie. Kolejny wolny czas przesiedzę w domu z okropnym choróbskiem. Mam dość tych wszystkich leków, wafli, sucharków, biszkoptów i herbat miętowych. Potrzebuje wreszcie jakiegoś odprężenia, bo ostatnimi czasy żyję w ciągłym stresie. Egzaminy tuż za rogiem, nauczyciele prawią kazania, a rodzice naciskają na naukę. Dyrektorka co chwile marudzi, że symulujemy choroby. W dodatku zbliża się termin składania podań, na stronie mojej szkoły nie ma nic na temat rekrutacji i dokumentów. Muszę jechać do fotografa zrobić zdjęcia, załatwić wszystko związanego ze szkołą. Strasznie się boję, że zapomnę o czymś ważnym. Ze znajomymi nie wychodziłam na dłużej od jakiegoś miesiąca, ale co tam, przecież jest tak fajnie. Mam nadzieję, że obudzę się jutro w świetnym humorze, pogoda za oknem będzie cudowna i nie będzie mi już nic dolegać. Marzę o tym!
Pozdrawiam.
Zdeterminowana Liz.
Życzę dużo, dużo zdrówka! No a nauczycielami się nie przejmuj, bo oni tak zawsze. W gimnazjum też mi truli o egzaminie od drugiej klasy, w trzeciej już miałam dość i mało co się uczyłam. Na pewno sobie poradzisz, ja tam w Ciebie wierzę ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrowia ! ... Jakoś dasz radę :)... pięknie piszesz i z przyjemnością czytam twoje posty.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się nie obrazisz....
dam ci linka do mojego bloga
http://wieleiniewiele.blogspot.com/
Zapraszam w szczególności ciebie :)