czwartek, 27 czerwca 2013

Chłopak stojący nienaturalnie blisko.

Pamiętacie jak mówiłam jakiś czas temu, że coś chcę Wam powiedzieć? A więc, jak już tytuł posta wskazuje, będzie mowa o 'chłopaku stojącym nienaturalnie blisko'. Jak wiecie jutro kończę gimnazjum, a jak to tradycyjnie bywa tańczy się poloneza. Z racji tego, iż nie mieliśmy oficjalnej imprezy, tańczymy go jutro. Pewnie się domyślacie co chcę powiedzieć. Tak, tańczę z 'chłopakiem stojącym nienaturalnie blisko', w dodatku w pierwszej parze. Gdy nauczyciel wybierał nam partenrów stresowałam się niesamowicie. Oczywiście nie mam nic do moich innych kolegów, ale ten jest trochę inny (you know what I mean ;d). Jutro się wszystko okaże, nie pamiętam ukłądu, będziemy improwizować. W tym jesteśmy dobrzy, bo na próbach nikt się nie zorientował, jak zmieniliśmy co nieco. 
Kilka dni temu wspominałam jak to wszystko było, od początku szkoły (prawie wszyscy chodziliśmy do jednego przedszkola, podstawówki i gimnazjum) i zdałam sobie sprawę, że 'chłopak stojący nienaturalnie blisko' nie był mi nigdy obojętny. Zawsze mnie coś w nim pociągało, podobało, fascynowało, interesoało (nie wiem jakich słowa będą tu odpowiednie). To chyba taka moja 'pierwsza niespełniona miłość'. Niestety życie to nie film, w którym brzydkie kaczątko zamienia się w pięknego łabędzia. Nigdy mu nie dorównam, nigdy mu się nie spodobam, nigdy nie będę wystarczająco ładna i zabawna. Chyba się z tym pogodziłam. Szczególnie teraz, gdy chyba coś zaczyna się dziać miedzy nim, a moją dobrą koleżanką. Nikomu nigdy o swoich uczuciach nie mówiłam, bo sądziłam, że to nie ma sensu. Nawet nie chcę nikomu o tym mówić, ale jest mi cieżko. Czasami wydaje mi się, że był dla mnie taki miły, przyjazny i wgl tylko dlatego, że miał w tym ineteres. Mimo iż zawsze sobie pomagaliśmy i zawsze mogliśmy liczyć na swoją wzajemną pomoc. Zmienię szkołę, zajmę się czymś innym, poznam nowych ludzi, może zapomne...


Jak tam plany na wakacje? U mnie narazie bez szału, musze zarobić kasę. Będę opowiekować się przez jakiś czas dzieckiem. Ewentualnie jakieś spontaniczny wypad z rodziną lub znajomymi :)

niedziela, 16 czerwca 2013

Wielka niewidzialna

Piszę tu, bo jest mi przykro. Byłam dzisiaj z X i Y na dworze i spotkałyśmy kolegów. Przysiadłyśmy się do nich i jakoś tak się rozkręciło. Oczywiście ja prawie nic nie gadałam. Czułam się wręcz olewana. Wszyscy rozmawiali, dyskutowali, robili zdjęcia i wygłupiali się, a ja jedna siedziałam z boku. Gdy zrobiło się dośc gwarno, jeden z kolegów powiedział do mnie: "Nie obraź się, ale ja myślę, jakby ciebie tu nie było". Poczułam wielki cios, łzy napływają mi do oczu jak o tym pomyślę. Po tych słowach nie chciałam już tam dłużej siedzieć, nikt jakoś specjalnie nie przejął się moim zniknięciem. Było to jakieś 15 min temu, nie wiem gdzie są teraz, co robią. Mało mnie to obchodzi. Zawsze jest tak, że gdy pojawi się więcej chłopaków, jestem olewana. To wszystko dla tego, że nie jestem szczupłą, ładną i wygadaną dziewczyną. Mam prawie 180 i ważę kilka kg za dużo. BMI wychodzi mi w normie, ale czuję się źle w swoim ciele szczególnie, gdy jestem z ludźmi. Moje koleżanki szczycą się swoimi poczynaniami w A6W, jakie mają mięśnie itp. a ja co najwyżej mogę się pochwalić kolejnym wałeczkiem na brzuchu. Jeszcze nigdy nie usłyszałam, że komuś się coś we mnie podoba. Nikomu nie podoba się wielki ogr. Czuję, że muszę się za siebie wziąć. Zaraz zaczynam ćwiczyć, drugi raz w tym tygodniu. Jestem zmęczona i jutro muszę wcześnie wstać, ale chcę coś osiagnąć. Niestety wzrostu i twarzy już nie zmienię. 
Chcę, aby ten dzień się już skończył. Mam dość. Chcę coś zmienić, ale nie bardzo potrafie. Postaram się, obiecuje. Do nowej szkoły pójdę parę kilo chudsza. OBIECUJĘ!