piątek, 9 grudnia 2011

Again.

Nie potrafię sobie poradzić z moimi myślami. Wszystko jest tak chaotyczne, że nie ogarniam. Jak na mnie to za dużo. Dowiedziałam się wielu rzeczy, które na zawsze zmienią chodź trochę moje życie. Niestety nie mogę tutaj o części z nich opowiedzieć, ponieważ OBIECAŁAM nikomu ich nie wyjawić. 
Rozstania są ciężkie. Wiem to i zdaję sobie sprawę, że kiedyś będziemy musieli się usamodzielnić i opuścić swoje korzenie. Wyjazd na studia, czy chociażby szkoła średnia. Tym bardziej, że rozważam pójście do internatu. Opuszczenie rodziny, przyjaciół, wszystkiego, co przez wiele lat się budowało i posiadało. Trzeba od nowa zacząć układać swoje życie. Nie wiem, czy Wam wspominałam, ale od kilku lat prowadzę z rodzicami dom tymczasowy dla psów. Szczerze mam tego serdecznie dość. Nie dlatego, że trzeba się tymi zwierzakami zajmować, bo to jest najlepsze zajęcie. Kocham zwierzęta i zawsze będę z nimi w jakiś sposób związana. Chodzi o to, jaki mam stosunek do nich. Ich odejście sprawia, że z dnia na dzień cierpię coraz bardziej. Nie chcę już cierpieć, gdy któryś z moich podopiecznych trafi do adopcji. Wiem, że są pod dobrą opieką i że jest im tam dobrze, ale za bardzo się z nimi zżywam. Zawsze tak miałam i mam. Nie chcę przeżywać tylu rozczarować. Nie chcę! Za bardzo się przywiązuję do ludzi, zwierząt i miejsc. Wiele razy płakałam w nocy z tęsknoty za znajomymi z obozów itp. Nie wiem dlaczego, ale tak mam. 
W poniedziałek była wywiadówka w szkole. Kazanie w domu oczywiście było. Nic nie poradzę na to, że nic mi się nie chce. Skupiam się teraz głównie na muzyce. Jestem świadoma tego, że kiedyś będę żałować swoich decyzji, ale narazie jakoś mnie to specjalnie nie rusza.  Co będzie to będzie. Taki wiek - mawiają. Nic na to nie da się poradzić. Nikt na mnie nie wpłynie, ponieważ nie ulegam presji, gdy ktoś mi rozkazuje, burzę się jeszcze bardziej. Nie, nie użalam się nad sobą. To są tylko moje rozważania i obserwacje. Nic więcej.


Buntuję się. Decyduję. Zmieniam. Odnajduję siebie. Idę. Działam. Budzę się. Doświadczam. Podnoszę się. Marzę. Zwyciężam. Odkrywam. Wymagam. Myślę. Wierzę. Krzepnę. Rozwijam się. Pytam. Jestem.
                                                     - Paulo Coelho 

6 komentarzy:

  1. A szkoda, że nie napiszesz, bo jestem ciekawa :)

    Sama mam ostatnio takiego "doła" ( chociaż to chyba nie to ) i zastanawiam sie co zrobię gdy mnie już nie będzie w gimnazjum. Choć myślę, że nie jestem z tego powodu smutna, wręcz przeciwnie, bardzo się cieszę, że opuszczę tę szkołę. Ujmę to tak : mam pewne marzenia związane z moją przyszłością i już sie nie mogę doczekać, wiec jak najszybciej chcę być dorosła. Tak wiem, pewnie to głupie bo powinnam korzystać z tego, że jestem jeszcze młoda :) Ale co tam !

    Ps. Też bym chciała mieć taki dom 'tymczasowy' dla zwierząt ( uwielbiam ) :)

    POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykro mi, ale narazie nie mogę powiedzieć. Może wkrótce o jednej ze spraw napiszę, ale nie jestem pewna :p

    Ja też się cieszę, że wychodzę ze swojego gimnazjum. Przyszły rok będzie dla mnie szczególnie potworny.

    A mogę wiedzieć jakie masz marzenia? :)

    Hm... dom tymczasowy to naprawdę fajna sprawa, chociaż czasem mnie przytłacza. Jednakże chciałabym w inny sposób pomagać psom, bo jeśli są ze mną w jednym domu to za szybko się do nich przyzwyczajam i potem ubolewam po ich stracie :( Bardzo mnie też denerwuje, gdy ktoś po adopcji zmienia im imię...

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm.. Niewiem czy cię to zaciekawi, ale jeżeli chcesz :)
    Moim marzeniem jest wyjazd do Japoni ( chyba cię nie zaskoczyłam, wkońcu w tym temacie piszę opowiadania ). Oprócz tego chce być dziennikarką, a jak sama zresztą wiesz poprzez pisanie blogów ułatwiam sobie sprawę...

    Rozumiem twój ból, jeżeli chodzi o psiaki. To musi być dziwne uczucie nadać zwierzakowi imię, a później dowiedzieć się, że ma inne. Osobiście czułabym sie zawiedziona i możliwe, że oszukana ( sama nie wiem czemu :)

    Ps. A jakie jest twoje marzenie ? Haha... Ja sie podzieliłam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyjazd do Japonii? Hm... bardzo ciekawe :))

    Właśnie czuję się oszukana, gdy ktoś zmienia im imię, zabrali mi psiaka, to mogliby chociaż uszanować jego imię...

    Moje marzenie? Hmm... nie wiem, nigdy się za bardzo nad tym nie zastanawiałam. Może wyjazd do USA? Albo na jakieś misje... szczerze mówiąc to nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  5. Misje mówisz... masz na myśli Afrykę np ?

    Ambitne, na pewno :) Hmm... ja raczej nie jestem jedną z tych osób, które poświeciłyby CAŁE swoje życie dla innych, a może jeszcze o tym nie wiem :) Pożyjemy, zobaczymy :p

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie wiem, ale myślę nad tym :)

    OdpowiedzUsuń