Mimo iż po moim blogu tego nie widać, to ja naprawdę jestem zdecydowana i uparta. Ludzie pytają mnie, jak to robię. Prawda jest taka, że ja tylko tutaj wylewam, co mi na sercu leży. Nikomu się jakoś specjalnie nie zwierzam, bo robię to tu. Wolę komuś pomagać niż rozmawiać o swoich problemach. Wczoraj wróciłam ze skupień. Może o tym wspominałam, a może nie, ale jeżdżę na skupienia do zakonu. Wszyscy mylnie twierdzą, że są to przygotowania do wstąpienia. Nic bardziej mylnego. Jeżdżę tam, aby się wyciszyć, przemyśleć pewne rzeczy, porozmawiać, pomodlić się, nauczyć czegoś i spotkać się z ludźmi. To właśnie tam nauczyłam się, co to jest obcowanie z Bogiem i drugim człowiekiem. Podziwiam te wszystkie siostry, które poświęcają swoje życie modlitwie, Bogu i ludziom, którym nieustannie pomagają. Ja akurat jeżdżę do zgromadzenia sióstr św. Elżbiety (wybaczcie, ale nie będę podawać gdzie). Przyjeżdżając tam, chętnie pomagam im w obowiązkach, ale także w pomocy ubogim, którym codziennie wydają ciepły posiłek. To wspaniałe, a zarazem smutne jak wiele może dać 'kropla' ciepłej zupy. Niejednokrotnie byłam światkiem, jak do furty zapukał ktoś biedny, spragniony i głodny. Nigdy nikt nie odmówił pomocy. Zawsze, jeżeli tylko ktoś poprosi, Siostrzyczki pomagają z wielką chęcią. Tak, nieprzypadkowo piszę 'Siostrzyczki', bo bardzo się z nimi związałam. Staram się tam przyjeżdżać jak najczęściej jest to możliwe (a muszę przejechać 80 km pociągiem, którym obecnie jadę 2 godziny -.-). W listopadzie też pojadę, na pewno. Tam nauczyłam się, co to znaczy modlitwa w życiu codziennym, który nie zawsze jest kolorowy. Teraz wiem, że niedzielna Eucharystia, jest dla mnie bardzo ważna i co tydzień odkrywam w niej coś nowego. To fascynujące, że chodząc do kościoła przez całe życie, możemy dostrzec jakieś mankamenty, o których nie mieliśmy pojęcia. Każdy inaczej to wszystko postrzega. Na blogach mało kto porusza temat wiary, a szkoda. Szkoda, bo to bardzo ważne w naszym życiu- w co wierzymy i w co (a bardziej w kogo) pokładamy swoje nadzieje i ufność. Polecam wybrać się na skupienia, do dowolnego zgromadzenia. W internecie na pewno znajdziecie coś w swojej okolicy, a jeżeli nie, to można napisać do mnie (np. w komentarzu :)), wtedy może coś poradzę albo pomogę :)
Jestem już bardzo zmęczona, więc pójdę się położyć. Jeżeli macie ochotę to piszcie, o czym mogłabym napisać następną notkę, jaką tematykę poruszyć. Jestem otwarta na propozycje.
Miłej nocy.
Liz.
http://books-dreams.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie...
^^
pozdrawiam
ja wierzę w Boga
OdpowiedzUsuńJestem raczej obojętna na sprawy wiary i jestem obiektywna jeżeli chodzi o czyiś wybór, co oznacza,że nie mam nic przeciwko własnym wyborom wiary. Ja siebie raczej uważam za chrześcijankę - wierząca, ale nie praktykująca, tak bym siebie określiła : ) Po prostu dlatego, iż nie chodzę do kościoła. W ogóle nie rozumiem idei księży ( i to pewnie tylko moje zdanie, ale cóż ), nie rozumiem też pomysłów budowania kościołów - uważam, że jest wiele bardziej potrzebniejszych wydatków. Krotko mogę to uzasadnić, a więc - księża ogłaszają, iż bóg jest wszędzie, i właściwie możemy go spotkać ' na każdej drodze życia', tak ? Więc po co chodzić do kościoła, skoro właśnie tak podobno jest ?w takim wypadku nie potrzebne są takie budynki jak kościoła, bo po co ? Dlatego właśnie nie chodzę do kościoła : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
I tym właśnie udowodniłaś mi, że bardzo mało wiesz i mało rozumiesz (bez urazy oczywiście ;p )
UsuńSpoko, jak już zaznaczyłam, top pewnie tylko moje zdanie : )
UsuńRozumiem i szanuję ;)
UsuńJa podobnie jak ty tylko na swoim blogu wylewam swoje żale , rzadko kiedy mówię o tym ludziom osobiście :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, na mters.blogspot.com , bo jak nigdy pojawiły się dwa rozdziały : )
OdpowiedzUsuń