poniedziałek, 28 listopada 2011

Weekend.

Ten weekend był świetny. Poczynając od piątku, kiedy to nie poszłam do szkoły i rano wyjechałam, kończąc na niedzielnym wieczorze. Dzisiaj jestem mega niewyspana, ale cieszę się, że mogłam spędzić trochę czasu z moimi przyjaciółmi. Nie wiem kiedy zdołam to odespać :) Przechodząc do konkretów, to nie za bardzo jest co opisywać. Po moim przyjeździe (a jechałam 2 godziny + pociąg się spóźnił pół godziny) udaliśmy się na miasto w celu zjedzenia obiadu. Tułaliśmy się później tak do godziny 20. Byliśmy w galerii handlowej, w kinie. Później poszliśmy na małe zakupy do marketu, a następnie zaczęliśmy naszą małą domówkę. Zasnęliśmy ok. 5 nad ranem i spaliśmy jakoś do 15. Po przebudzeniu, wzięłam szybki prysznic, ogarnęłam i wysuszyłam swoje włosy, przebrałam się i znów poszliśmy na miasto. Tym razem już w mniejszym gronie poszliśmy na pizze, a później objedzeni chodziliśmy kilka godzin po centrum miasta i jak zwykle robiliśmy obciach. Mam nagrane nawet kilka filmików z tego dnia i posiadam również zdjęcia, ale z wiadomych lub też nie powodów nie pokażę Wam tego. Po 1. chcę być w pewnym sensie anonimowa, a po 2. to chyba nawet nie nadaje się do pokazania komukolwiek. Wieczorem poodprowadzałyśmy z A., M. i K. po domach naszą ekipę i wróciłyśmy na rynek. Tam miało miejsce nasze umówione spotkanie z P. i D., na który spóźniłyśmy się 15 min. Oczywiście nasi koledzy byli na nas trochę źli, ale jakoś nam to wybaczyli. Poszliśmy wszyscy na wielkie lody (kurde, teraz tak mnie boli gardło, zatoki i wszystko inne, że ledwo mówię, a o śpiewaniu nawet nie wspominam, mimo iż miałam na ten tydzień plany z tym związane, muszę z tego zrezygnować). W kawiarni siedzieliśmy ok. 2 godzin, po czym miałam jeszcze małe spotkanie "w ciemno", bo przyjaciele usilnie próbują mi kogoś znaleźć. Spotkanie było bardzo miłe, ale jakoś nie czuję potrzeby kontynuowania naszej znajomości.  Następnie wraz z K. i M. wróciłyśmy do domu. Oczywiście pierwsze co, to Liz rzuciła się na psa M. i przez kilka godzin się z nim bawiła. Wszyscy się ze mnie śmieją, bo gdy tylko mam do czynienia ze zwierzętami zapominam o całym świecie. Nie wiem nawet, co w tym czasie robiły M. i K. Wieczorem poszłyśmy jeszcze na krótki spacer i wróciłyśmy do domu, bo zimno było niesamowicie. Oczywiście wzięłyśmy prysznic, a później gadałyśmy przez całą noc. W niedzielę nie spałyśmy już tak długo, bo musiałyśmy pomóc przy opiece nad młodszym bratem M. i przy robieniu obiadu. "Pan Tata" standardowo zasypywał nas swoimi mało śmiesznymi kawałami i historyjkami (haha, zawsze to robi). Później poszłyśmy do centrum na mały deserek, a następnie skierowałyśmy się w stronę dworca pkp. I tak nasz wspaniały weekend dobiegł ku końcowi. Pewnie o połowie rzeczy tutaj nie wspomniałam, ale jeśli sobie coś przypomnę to napiszę. Teraz muszę lecieć, bo czeka na mnie wypracowanie z polskiego. Miłego wieczoru. Dobranoc :)

Liz.

4 komentarze:

  1. Jestem szybka, co ? :)
    A tak na marginesie to już sie nie mogłam doczekać aż opiszesz tutaj swój weekend. Mówię szczerze, zrzerało mnie od środka z ciekawości :)
    Po 1 ( i najważniejsze ) to strasznie sie cieszę, że nareszcie pojechałaś na swój wymarzony wyjazd.
    Po 2 to jestem ciekawa czy GO spotkałaś ( bo wiesz nie wiem jak ma na imię i nie mogę tego wywnioskować z tekstu :p )

    Ps. Też masz wrażenie, że się nieźle dogadujemy ? ( ? ) * bardzo bardzo szeroki uśmiech *

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi miło, że z niecierpliwością oczekujesz na moje notki :)
    Jeżeli jesteś ciekawa to Ci powiem. Nie spotkałam GO tam, bo nawet nie miało JEGO tam być. Na weekend pojechałam na spotkanie ze znajomymi, którzy w większości przypadku nie wiedzą nawet o JEGO istnieniu, a tam poza tym to jeżeli bym coś o NIM pisała w notce, to na pewno bym to jakoś podkreśliła :)

    Też myślę, że się dogadujemy. A tak w ogóle to czekam, aż napiszesz ciąg dalszy opowiadania, które zaczęłaś ostatnio ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Aha :)
    To dobrze, bd mogła sie zorientować :p

    Ps. Napisałam narazie połowę ( która zresztą też nie jest cudowna ), ponieważ mam chwilowy ( oby :)) brak weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to ruchy, ruchy niech ta wena przychodzi :D

    OdpowiedzUsuń